niedziela, 13 grudnia 2015

Rozdział 00

     Słońce chyliło się ku zachodowi, malując niebo na pomarańczowo. Ciepły wiatr obijał się o policzki dzieci, które jeszcze bawiły się na dworze, biegając między domami i płosząc zwierzęta. Wieczór był spokojny i chyba cud mógł sprawić, by cała ta miła atmosfera prysnęła. W Narnii każdy poranek i wieczór, dzień i noc są udane odkąd na tronie zasiadł Kaspian X. Młody król sprawuje władze już kilka dobrych lat, a Narnijczykom żyje się tu wyśmienicie.
     Cień młodego mężczyzny przesunął się po ścianie domu, malejąc z każdym jego krokiem. Zatrzymał się przed drzwiami, otwierając je bez problemy. W środku panowała cisza, zupełnie jakby nikogo tu nie było.
     — Jest tu kto? — spytał szeptem, jednak żaden głos nie odpowiedział. Młodzieniec podszedł niepewnie do drzwi, prowadzących do małego pokoju, który należał do jego starszego brata. Westchnął cicho, wchodząc do środka.
     — Piotrek! — krzyknął, widząc brata w łóżku z dziewczyną. Krew zalała mu twarz, a policzki stały się purpurowe ze złości. Zacisnął dłonie w pięści, starając się nie wybuchnąć. Aż szumiało mu w głowie. Myśli kłębiły się i przeplatały, tworząc zawiłe supły. Młoda dziewczyna z blond włosami, podniosła z ziemi sukienkę, przyciskając ją do piersi. Jej policzki zaróżowiły się. Spuściła wzrok, podnosząc się. Piotr, który dotąd obejmował ją ramieniem, puścił ją. Blondynka wstała i pospiesznie opuściła pokój. Młody chłopak poczekał jeszcze chwile by mieć pewność, że dziewczyna opuściła ich dom.
     — Kto to był?! — spytał, krzyżując ręce na piersi. Był zły na brata, który zachowywał się bezmyślnie. W ogóle co mu strzeliło do głowy, by przyprowadzać do domu kolejną dziewczynę?
     — Edmund, nie wtrącaj się. — Piotr podniósł się. Zaczął zbierać ubrania, które jakimś dziwnym cudem walały się po całym pokoju. Edmund czekał cierpliwie aż jego brat się ubierze i chociaż raz odpowie poważnie na pytanie. Miał nadzieję, że jego brat w końcu spoważnieje i zacznie się zachowywać jak przystało dorosłemu człowiekowi. Aż go głowa bolała od nadmiaru myśli. Zaczął wątpić czy Piotr zdaje sobie sprawę z konsekwencji.
     — Mówiłeś, że znalazłeś już miłość twojego życia i z tego co pamiętam, nie była ona blondynką — rzekł w końcu. Piotr zaśmiał się jakby coś sobie przypomniał. Zmierzwił jasne włosy i podrapał się po zarośniętym policzku. Edmund nie miał pojęcia jak jego bratu udaje się poderwać te wszystkie dziewczyny. Czym mógł imponować? Bo na pewno nie mądrością. To aż niebywałe, że wszystkie nabierały się na jego uśmiech i prawione komplementy.
     — Daj już spokój, ja przynajmniej mam w czym wybierać, a ty? Jak tam twoja przyjaciółka? Powiedziałeś jej już, że ci się podoba? — Piotr zamilkł na moment. Po chwili uśmiechnął się krzywo. Podszedł do brata, stając na przeciw niego. Spojrzał mu w oczy, wciąż mając na ustach krzywy uśmiech. — Zapomniałem, że jesteś tchórzem i na zawsze pozostaniecie przyjaciółmi, bo ty do końca życia będziesz się bał do niej zagadać — rzekł. Edmund odsunął się, czując się tak jakby jego klatka piersiowa była celą, w której zamknięte jest jego serce. Zacisnął wargi, patrząc gniewnie na brata. Chłopak nie lubił gdy starszy brat wytykał mu błędy.
     — Byłeś królem, a stałeś się łamaczem kobiecych serc. Jak długo masz zamiar prowadzić tę grę? Kiedy w wiosce zabraknie już dziewczyn, których jeszcze nie zraniłeś? Aż się dziwię, że jeszcze w ogóle takie są — powiedział. Piotr przewrócił oczami. Kazanie młodszego brata było nudne, ileż można słuchać tego samego. Nie rozumiał też dlaczego Edmund tak często wtrąca się w jego życie. Przecież nie działa mu się krzywda.
    Młodszy z braci westchnął głośno, zdając sobie sprawę, że do Piotra nic nie trafi. Mógłby gadać i gadać, a i tak nie będzie efektu. Jego starszy brat i tak nie posłucha, choćby Ed został ostatnią osobą na ziemi. Nie było sensu by dłużej ciągnąć te temat.

     Narnijskie dzieci charakteryzowały się tym, że wstawały rankiem i późno kładły się spać, bo całe dnie spędzały na dworze, bawiąc się ze sobą. Chyba nigdy nie zdarzyło się by ich śmiech nie rozbrzmiewał w całej wsi. Było tak też i tym razem. Dwóch kilkuletnich chłopców minęło Edmunda, znikając za domami. Chłopak nie był jednak tak wesoły jak te niemające problemy dzieci. One tylko się bawiły i niczym nie przejmowały.
     Edmund chciał odpocząć od tego hałasu. Bolała go głowa od głośnych, dziecięcych śmiechów. Miał wrażenie, że ktoś wbija mu w skronie milion szpilek. Może nie doskwierałby mu ból gdyby się wysypiał i nie chodził wiecznie zdenerwowany. Całymi nocami myślał o bracie. Pragnął znaleźć sposób by go zmienić. Mimo iż Piotr go wkurzał, byli rodziną i nie mógł patrzeć na to ile on w swoim życiu popełnia błędów. Edmund znał tylko jedno miejsce, w którym będzie mógł się uspokoić. Zawsze kiedy się z kimś pokłócił, albo gdy miał gorszy nastrój, szedł na niewielką polanę. Aż dziwił się, że nikt tu nie przychodził. To miejsce było ciche, pełne kolorowych kwiatów i niegroźnych, przyjaznych zwierząt.
     Edmund usiadł wśród stokrotek, wdychając. Słońce świeciło tego dnia wyjątkowo mocno, muskając swoimi promieniami jego bladą skórę. Delikatny wiaterek mierzwił mu ciemne włosy. Chłopak zamknął oczy, starając się zapomnieć, choć na chwilę, o swoim bracie. Nagle coś zasłoniło mu słońce. Otworzył powoli oczy, słysząc subtelny śmiech. Pierwsze co zobaczył to nogi. Podniósł wzrok widząc roześmianą dziewczynę.
     — Widziałam, że cię tu znajdę — odezwała się. Po chwili usiadła obok niego. Serce Edmunda właśnie rozerwało się na pół. Patrzył na swoją przyjaciółkę, zastanawiając się jak jej powiedzieć, że od pewnego czasu darzy ją pewnym uczuciem. Piotr miał rację, nazywając go tchórzem.
     — Miałem dość tych wszystkich ludzi — rzekł w końcu.
     — No dzięki.
     — Nie miałem na myśli ciebie, Gabrielle. — Nawet się nie postrzegł kiedy chwycił ją za rękę. Szybko cofnął dłoń, czując jak na policzki wyskakują mu rumieńce. Był żałosny, zdawał sobie z tego sprawę. Spuścił wzrok, zrywając kwiatki. Musiał się czymś zająć, bo mózg zaraz mu eksploduje od nadmiaru myśli. Zaczął splatać ze sobą stokrotki, tworząc wianek. Piotr zawsze podkreślał, że to nie jest zajęcia dla prawdziwych mężczyzn. Jeżeli chłopaka interesują kwiatki, to znaczy, że coś jest z nim nie tak — mawiał.
     — Znowu się pokłóciliście? — Gabrielle nie musiała nawet zgadywać. Znała Edmunda jak nikt inny. Potrafiła odczytać jego emocje, nawet kiedy starał się je głęboko schować.
     — Nie  pokłóciliśmy się. Dałem mu tylko jasno do zrozumienia, że to co robi jest głupie i nie odpowiedzialne. Znowu. — Chłopak westchnął głośno. Gdyby był dziewczyną, nawet nie spojrzał by na Piotra. — Co ci się w nim podoba? — spytał nagle. Gabrielle zmarszczyła brwi, przygryzając wargę.
     — Po co się pytasz? — zdziwiła się, skubiąc nitkę, która wystawała z jej sukienki. Edmund wzruszył ramionami. Chciał po prostu usłyszeć od dziewczyny, co takiego ma w sobie Piotr, dlaczego jest taki interesujący. Czy naprawdę był taki przystojny? Trudno było mu to ocenić, bo po pierwsze był chłopakiem, a po drugie Piotr to jego brat.
     — Jakbyś zobaczyła go po raz pierwszy, co byś o nim pomyślała? — sprecyzował pytanie. Dziewczyna przygryzła policzek, zastanawiając się przez chwilę.
     — Piotr jest przystojny — zaczęła. Edmund przewrócił oczami. Naprawdę jego brat jest taki atrakcyjny? — Ma intrygującą twarz i... No wiesz, mięśnie... Ma też ładne, niebieskie oczy i złote włosy...
     — Dobra, rozumiem. Piotr jest przystojny, no po prostu ideał! — rzekł, a jego głos ociekał sarkazmem. Gabrielle trąciła go w ramię.
     — Rozchmurz się. Kazałeś mi powiedzieć, to powiedziałam. Gdybym wiedziała, że będziesz się tak zachowywać, nic bym nie mówiła — odrzekła. Krzyżując ręce na piersi. Edmund westchnął cicho. No może rzeczywiście trochę przesadził. Miał już po prostu zszargane  nerwy przez brata.
     — Przepraszam — powiedział, trącając delikatnie jej ramię. Gabrielle nawet na niego nie spojrzała. Mimo iż Ed był jej najlepszym przyjacielem, jego zachowanie czasem ją drażniło. Po chwili dziewczyna poczuła jak chłopak zakłada na jej głowę wianek, który przed chwilą uplótł. Jej usta drgnęły w subtelnym uśmiechu.
     — Zgoda? — Edmund wyciągnął w jej stronę rękę. Nie chciał by dziewczyna się na niego złościła. Gabrille zaśmiała się cicho, ujmując jego dłoń.
     — Zgoda. Tylko już nie użalaj się nad sobą — rzekła. Chłopak uśmiechnął się.
     — Wcale się nad sobą nie użalam — odparł. Dziewczyna uniosła brew do góry, patrząc na niego. Jej tęczówki miały intensywny, zielony kolor, który Edmund tak bardzo uwielbiał. Jeszcze nigdy nie powiedział, że podobają mu się jej oczy. Jakoś nie mogło mu to przejść przez gardło.
     — Właśnie, że to robisz — powiedziała, dźgając go palcem w ramię. — A tak w ogóle, to dziękuję za wianek. Bardzo mi się podoba — dodała, posyłając mu uśmiech. Serce Edmunda właśnie wystrzeliło z jego piersi i teraz gnało, szukając drogi do Gabrielle. Pragnął pochwycić ją w ramiona i nigdy nie puścić. Westchnął cicho, by dziewczyna tego nie usłyszała. W końcu nadejdzie czas i odważy się wyznać jej miłość, ale na razie jest za wcześnie.
     — Co będziesz dziś robił? Wrócisz do domu? — Gabrielle oparła głowę o jego ramię. Oboje położyli się na trawie, patrząc w błękitne niebo, na którym nie było ani jednej, białej chmurki. Chłopak pragnął by ta chwila trwała wiecznie, mimo iż tylko leżeli obok siebie. Ich nogi stykały się, tak samo jak ramiona. Gdyby Edmund był odważniejszy i bardziej pewny siebie, objąłby ją, przyciągając do siebie.
     — Wolę ograniczyć swój kontakt z Piotrem do minimum. Myślałam o tym by pójść do Zuzanny. Dawno u niej nie byłem — rzekł, patrząc w bok, na profil Gabrielle. Dziewczyna wpatrywała się w niebo, nie zdając sobie sprawy, że jej przyjaciel jest w niej zakochany.

_____________________________________________________
Witam wszystkich na nowym, narnijskim blogu z niestereotypową historią! A teraz przyznać się, kto się tego spodziewał? 
Uprzedzając Wasze pytania i wysnute wnioski: Piotr nie jest zły, tylko pewny swojej atrakcyjności <:
W przeciwieństwie do zakompleksionego Edmunda
I tak, to co jest na nagłówku to Piotr, Edmund i Gabrielle. 
Zakładkę z bohaterami stworzę kiedy znajdę odpowiednie osoby ☺
I jestem ciekawa czy zgadniecie kto kogo gra w moim fanfiku ^^

Pozdrawiam 
oreuis

3 komentarze:

  1. Byłabym wcześniej gdybym nie słuchała fajnej piosenki, którą przed chwilą znalazłam. No dobra, nie przed chwilą. Jakieś trzy dni temu. Dobra, mniejsza.
    Trochę śmiechłam na wieść o tym, że jedna z bohaterek ma na imię Gabrielle. Ale świat jeszcze nie jest gotowy by poznać prawdę.
    Przejdźmy do czegoś ważniejszego, a mianowicie do rozdziału.
    Nie wiem na co te kobiety lecą. Przecież to Piotr z frosty. Może na hajs? Kto je tam wie. Ja to bym go zdzieliła patelnią po łbie
    *-Ty to Zjawo byś wszystkich zdzieliła po łbie.
    -Dzięki Monisiu*
    Tak jak wynika z mojego wewnętrznego monologu, który opisałam Ci wyżej, zdzieliłabym ich wszystkich po łbie.
    Piotreła za to, że (jak to określiłaby moja znajoma) się puszcza.
    Edka, bo wianki plecie zamiast zachowywać się jak mężczyzna. Zaraz sukienkę założy! Niech się w nim obudzi pierwotny instynkt samca alfa!
    A Gabryszardzie za to, że takie jest "zdrobnienie" jej imienia.
    Chyba nie pozostaje mi nic innego, jak czekanie na przyszłe rozdziały ♥
    Oczywiście zaobserwowałam i dodałam do polecanych ☺
    Weny,
    ~Zjawa

    OdpowiedzUsuń
  2. Omomom już jest! Dobrze ze nie kazała mi tak długo czekać, bo przez dzisiejsze wiadomości moja niecierpliwość wzrosła^^
    Pierwsze co powinna zrobić #teamPiotreł to pogratulować ci że to z Edka zrobiłaś tego zakompleksionego gościa, który plecie wianki i kocha się w lasce która o tym nie Wie. A może wie ale nie chce przyjąć tego do wiadomości ze taki przystojniak jak Edmund który w dodatku ma zarost do niej kręci <: ja bym brała nawet w kawaleczkach c: ale Piotrela rowniez. Hahaha nareszcie będzie miał branie. Bo w twoim drugim opowiadaniu raczej szczęścia do kobiet nie ma. Ale ma "miłość swojego zycia" ciekawe. Niech to będzie Gabriellgodzilla ^v^ albo jej siostra blizniaczka i bedzie sie mylil ktora jest jego a ktora neat Edmunda. W końcu Gabriellgodzilla ma do niego słabość. "Jego błękitne oczy..." omomom *-*
    I kto jest u cb tym złym? Bo ktoś być musi. Prawda? Prawda?! Teraz rozmyslalabym nad James'em, ale nie mam pomysłu. Mamy teraz na języku polskim romantyzm i ten cały Winkelried i nic złego nie przychodzi mi do głowy. Chyba ze James będzie synem Aslana. Taki pół czlowieczek pół lew. *nie...to byłoby glupie*
    no dobra. Idę zaobserwować, dodam do polecanych i na następnej notce zrobię I niezła reklamę, by wszyscy niecierpliwili się dalszych rozdziałów.
    Ps. Śliczny szablon ^-^
    pozdrawiam
    Lora ❤
    opowiesciznarnii-noweczasy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Blog został dodany do Katalogu Euforia.
    Pozdrawiam, taasteful. ♥

    OdpowiedzUsuń